Strona korzysta z plików cookies.

Gliwice, 20 VI 1973

Kochana Krysiu! Wyobrażam sobie, jak brzydko myślisz o mnie i to słusznie. Wczoraj między czasopismami znalazłam mój list pisany do Ciebie z początkiem maja, byłam pewna, że go wysłałam i czekałam na odpowiedź. No cóż, można śmiało powiedzieć, skleroza, ale chyba bardziej winna był moja książka1, a raczej makieta – propozycja, która mnie przez trzy niemal miesiące absorbowała bez reszty. To był niemal obłęd. Chciałam najpierw zrobić ją na Targi Książki. Każdy cykl wymagał długiej pracy, zmian koncepcji bez zmiany treści, setki przeróbek – jeszcze raz i jeszcze raz. Niektóre zdjęcia składają się z 6, a inne nawet z 39 zdjęć. Potem montowanych. Brak odpowiednich materiałów przedłużał pracę. Na szczęście nie miałam w tym semestrze zajęć ze studentami, wobec tego mogłam cały dzień, do późna w nocy, nieraz do trzeciej, a zawsze do pierwszej, siedzieć nad tym. Najpierw do południa na Politechnice, a potem w domu. Bałagan w domu, wszędzie zdjęcia itd., itd.

Ale mimo ogromnego wysiłku, zmęczenia dawało mi to możliwość zapomnienia o tym, co od pół roku już nie jest obsesją, a rzeczywistością – choroba i śmierć. Na same imieniny moje, pogrzeb Emila [Kuglera], tego, z którym zawsze jeździłam i chodziłam – nowotwór i to samo u mego brata, tu w Gliwicach. To wprost okropne patrzeć na mękę i wiedzieć, że nie możesz nic poradzić. Teraz on mnie błaga wciąż o truciznę, jest do połowy zupełnie sparaliżowany (55 lat), a dzięki temu, że by tak silny.

Miałam zarzuty, że mój album jest za smutny, czy mogę pokazywać radość, widząc i czując coś innego? Są jednak w projekcie cykle z ładnymi dziewczętami i nawet z aktami, ale te są za to bardzo sentymentalne. Tak bardzo, że aż kiczowate. Komisja – [Zbigniew] Dłubak, [nieczytelne] bardzo dobrze mi ocenili całość. Makieta była na Targach [Książki], trzeba czekać na rezultat, a na razie oddałam ją do wydawnictwa i czekam na opinie różnych komisji. Gdyby to była rzecz o socjalizmie – poszłoby prędko, a tak, będzie się ciągnąć. W sumie zabrało mi to pół roku wytężonej pracy, ale jest najbardziej moje. 3 VII jadę do Hiszpanii, wracam 21 VII, a dalej, choć mam dużo urlopu, nic nie zaplanowałam. Trochę będę w Rabce – bo będę robić album o Rabce.

Pojechałabym na jakieś 19 dni na Węgry, ale nie mam z kim. Pojechałabym też w Polskę, ale też nie mam amatorów, a samej chodzić z aparatem to trochę niebezpieczne i głupie. Może jednak będziesz miała jakieś wolne dni ze swoich planów, może choć na krótko gdzieś wyjedziemy.

Napisz – będę próbować w czwartek telefonować wieczór do Ciebie. Czerwiec siedziałam nad zarobkowymi, ale i tak pogoda paskudna, zimno, nawet nie żal mi naszych planów. Postaraj się coś wykombinować i nie gniewaj się na mnie.

Całuję Cię serdecznie, pozdrowienia dla Romka, ucałowania dla Ewy

1) Chodzi o album Świat uczuć i wyobraźni, ostatecznie wydany dopiero w 1979 r.