Strona korzysta z plików cookies.

Szczawnica, 25 VII 1967

Kochana Krysiu,

Już tydzień jestem na wakacjach w Szczawnicy. Jechałam niechętna, a tymczasem jestem bardzo zadowolona. Wprawdzie mój „Sobieski”, w którym mieszkam, pamięta chyba czasy tego króla, bo jest starą ruderą bez wody itd., wprawdzie mieszkam z trzema aż babkami okropnie chrapiącymi, ale pogoda jest cudowna i okolica wprost fantastyczna.

Na szczęście mam towarzystwo do chodzenia i cały dzień od rana, nieraz rezygnując z obiadu, chodzę długie, długie kilometry, zachodząc do starych chat w zapadłych wioskach. Odwiedzając kościółki, kapliczki. Te spotkania z przyrodą, tak tu piękną, z ludźmi wiejskimi są pełne uroku i wartości. Pozatem czuję wprost „rozkosz” chodzenia – to ogromnie ważne – móc chodzić i fotografować.

Bardzo żałuję, że Ciebie tu nie ma, ale wiem, że Twoje obowiązki rodzinne nie pozwalają Ci na dysponowanie całkowicie swoją osobą.

1 VIII wracam do pracy, a 13 VIII najpierw jadę znowu na tydzień na nasze fot. wyjazdy z Kuglerem – przypuszczalnie w Krośnieńskie.

26 VIII jadę na 2 tyg. do Jugosławii. Moja wystawa w Bukareszcie przeniesiona na październik. Tu dzięki temu, że jest tak cudowna pogoda i że co dzień tyle widzę i naprawdę bardzo to przeżywam, wydaje mi się, że ten czas jest dziwnie długi.

Gdybym umiała jeszcze pisać. W tej chwili jestem pod kompletnym urokiem Simone de Beauvoir. Wyszła teraz jej nowa książka „Siła rzeczy” – to jest właściwie dalszy ciąg jej pamiętników. Musisz to koniecznie kupić – przeczytałam też wszystko, co mogłam dostać z jej książek. Dużo jej myśli, są nam właściwie bardzo bliskie. Pozatem ona potrafi zwykłe dnie, takie jak każdy z nas ma, cudownie i interesująco opisać. Jest w prawdzie starsza ode mnie, ale czas, który opisuje, jest też moim czasem i to chyba dlatego jest tak emocjonujące.

Bardzo jestem ciekawa, jak sobie ostatecznie rozplanowałaś wakacje. Ja tylko martwię się, kiedy wywołam te wszystkie filmy.

Całuję Cię, pozdrowienia także dla całej rodziny, Zosia