Strona korzysta z plików cookies.

Gliwice, 28 VI 1972

Kochana Krysiu, nie odpisywałam Ci, na co złożyło się dużo przyczyn i przeżyć.

Przede wszystkim choroba mego brata1 i moja – oboje jesteśmy w tej chwili na klinice w Katowicach, a prócz tego szereg innych przeżyć przykrych. Co razem nagromadzone, nie pozwoliło mi na jakieś zebranie myśli i napisanie.

Strasznym dla mnie przeżyciem jest choroba mego brata, wprawdzie nie rodzonego, a ciotecznego, ale tego, z którym jestem najbardziej zżyta od małego, a w dodatku jesteśmy cały czas razem (teraz w Gliwicach). Mądry, 55, silny, wysoki, świetnie się prezentujący, pełen aspiracji naukowiec – profesor. I nagle bóle, niby korzonkowe – co po miesiącu okazuje się nowotworem nerki z przerzutami, operacja nerki i makabryczny miesiąc, w tej chwili jest odrobina nadziei, ale ten koszmar wisi nad nami. Nocami jestem wciąż koło niego, bo i ja bardzo źle się czułam, bałam się tego samego, ale w porządku. Od dwóch miesięcy jestem na ścisłej diecie. Schudłam do 58 kg, choć tego nie widzę itd.

Ostatecznie zdecydowałam się na klinikę. Jestem już 10 dni na badaniach, ale chyba na razie nie będzie tak źle. Chyba koło 3 VII wyjdę. Jedno tylko, że jestem blisko brata i mogę mu pomóc, bo on nie może się ruszać. A przy tym wszystkim, w przeddzień operacji brata miałam całą awanturę w GTF, tak że zabrałam swoje zdjęcia i nie brałam udziału w jubileuszu2. Co kosztowało mnie dużo, dużo nerwów.

A poszło o młodych. Komisarzem był Siemianowski3, który nienawidzi młodych. Między młodymi, którymi zawsze się opiekuję, był jeden architekt na IV roku przed dyplomem, miał akuratnie egzamin – a równocześnie miał świetne zdjęcia. Przyniósł mi wglądówki, aby dać na komisję (na której mieliśmy ocenić), czy je robić, i które dałam Olkowi [Górskiemu] w GTF, bo nie było Siemianowskiego – ale gdzieś się zgubiły. Wobec tego, że niektórzy i ja widzieli te zdjęcia, a wglądówki się nie znalazły, przyszedł młody i pyta, czy ma je robić. Powiedzieliśmy, że tak. Mimo egzaminu chłopak siedział i zrobił bardzo dobry zestaw, przyniósł do mnie i ja wzięłam je na wystawę ze swoimi do przybijania. Miałam już 1 i 1/2 swego cyklu przyklejone, jak nagle Siemianowski (komisarz) krzyczy bardzo niegrzecznie, że zdjęć tego chłopaka nie przyjmie, nie ma miejsca i za późno przyniósł. Przeważnie każdy miał 2–3 stojaki – a właśnie ten Siemianowski, komisarz, miał aż 6 stojaków. Ujęłam się za tym studentem, powiedziałam, że mogę swój odstąpić. Zaczęli chamsko krzyczeć, a Olek zamiast ująć się za mną, też zirytowanym głosem powiedział – jak nie ma miejsca, to go nie przyjmiemy. Wtedy ja (zresztą Olek wiedział, jak strasznie byłam chora i operacją zdenerwowana, jak sama się źle czułam) orzekłam, że wobec powyższego, nie będę brała też udziału i wzięłam swoje zdjęcia (prosząc jednego, aby zdjął resztę), co było ciężkie, bo między ciężkimi szkłami, i odeszłam. Olek nie zatrzymał mnie, a tamten orzekł, że świetnie, bo dość tych artystów. Zaraz potem przyszedł do domu do mnie Włodek Jasiński, chcąc jakoś to naprawić, ale niestety Olek nie uważał za stosowne ująć się za mną i przeprosić, a moje stojaki zostały od razu zdjęte. To było w piątek. W sobotę o pierwszej poszłam i zdjęłam te pół cyklu mego, który wisiał, zawiadamiając, że mają jeszcze więcej miejsca. Otwarcie było o trzeciej, beze mnie, zaraz potem przyszli do mnie młodzi z kwiatkami oraz Piotruś Janik. Także nie było mnie na żadnych uroczystościach, ani na Jubileuszu, ani na Biennale Młodych. Na pytanie o mnie mówiono, że zbojkotowałam (Ligockiemu) ich, niby przez zarozumialstwo. I choć dostałam dwa medale, jeden GTF, a drugi – Nagrodę Miasta Gliwic, twierdzili, że jestem, dla odmiany, chora (Remiszewskiemu).

Najbardziej bolało mnie, że Olek, taki dobry przyjaciel, wiedząc, co równocześnie przechodzę, nie chciał choćby telefonicznie przeprosić i przyjechać po mnie, i wcale, ale to wcale nie żałował, że jednak mnie nie było i choć przeważnie reszta kolegów była po mojej stronie, on nie zrobił żadnego kroku.

Zrobił się z tego mały skandalik, czego wcale nie chciałam. Siemianowski wykrzykiwał, że sama sobie zaszkodziłam, bo im moje zdjęcie nie było do niczego potrzebne, a tak, ogół zwiedzających sądzić będzie, że się skończyłam i oceni mnie tylko przez trzy bardzo stare zdjęcia, które wisiały na tak zwanej planszy retrospektywnej, a których nie mogłam już zdjąć, twierdził też, że chciałam sobie zdobyć popularność przez młodych i różne inne bzdurska.

Równocześnie, akuratnie dostałam w Legnicy na „Homo 72”4 złoty medal i Janik, który jest zawsze wielkim moim przyjacielem, rozgłosił to w całej prasie. W dodatku, o Siemianowskim, który miał najwięcej prac, nikt nic nie napisał. Wcale bym się tym przez tego Siemianowskiego nie przejmowała, bolało mnie tylko stanowisko Olka, który dotąd nie przeprosił mnie. Spotkaliśmy się raz na pogrzebie kolegi, który właśnie dostał medal 20-lecia i zaraz na drugi dzień umarł5. Ale rozmawialiśmy tylko tak, bez mówienia o GTF. Potem trzy dni zjawiał się u mnie z bukietem czerwonych róż. I znowu rozmawialiśmy chyba ze trzy godziny, ale nie ruszając w ogóle sprawy fotogr. czy GTF, czy tych incydentów. Do GTF przestałam chodzić, ale wszyscy pozatem przychodzą do mnie. Mój medal 20-lecia leży w GTF nie odebrany.

Mam głęboki żal do Olka, którego przecież bardzo lubię, i to właśnie na parę godzin przed operacją. Wiedział, w jakim jestem stanie, bo mówiąc mu o tem, co przeżywam, rozpłakałam się, a jednak nie zrobił jednego kroku, aby naprawić. Podobno miał być u mnie z Włodkiem na dzień przed moim pójściem na klinikę, ale nie przyszedł, a i tu, choć dużo mnie odwiedziło, on się nie zjawił.

Moja choroba była też związana z nerwami. Pod koniec kwietnia miałam te zestawy Fot-Kin do Kolonii6, dwie metrówki, co kosztowało mnie naprawdę dużo zdrowia. Przeważnie całe noce w moich makabrycznych warunkach ciemniowych. Potem zaraz wzięłam się do prac na właśnie nasz jubileusz, w dodatku, przez stary papier, musiałam ją dwa razy robić. Oddalałam wizyty u lekarza, nie jadłam nic prócz sucharów i kaszki. No i to dało swój wynik, jestem na klinice przez to 10 dni, ale już czuję się lepiej i nie boję się tego najgorszego. Teraz, zaraz po powrocie, muszę robić taką dużą wystawę na Politechnice: 12 metrów, 40 sztuk 30 x 40 itd. Nie wiem, czy podołam, ale to takie dokumentalne projekty itd.

Potem chciałam pojechać z Agatką7 na dwa tygodnie nad morze, ale jeszcze nie wiem, gdzie, chyba koło Oliwy. A koło 5 sierpnia jadę autem na miesiąc przez NRF, Austrię, Szwajcarię do Włoch.

Mam ogromną ochotę na Fot-Kino w Kolonii, ale nasze groszoroby katowickie nie chcą jechać, bo ich to nie interesuje, i nie mam auta, które by mnie wzięło. Jurek [Lewczyński] też chce jechać, ale jego auto to stary grat. Zgłosiłam udział, ale boję się, że nic z tego nie wyjdzie. Wydaje mi się, że to bardzo warto. Dla mnie przede wszystkim interesujące są wystawy. Przypuszczam, że nasze prace też tam będą, bo Gruber8 ma przyjechać i sam wybrać, a zestaw jest gotów.

Chciałabym się z Tobą zobaczyć i usłyszeć o tym, coś widziała, ale na razie jeszcze nic nie wiem poza planami, o których Ci pisałam powyżej. (...)

Całuję Z PS. Jestem dumna z Ewy, gratuluję.

[dopisek u góry] Przepraszam za brzydki list, ale [piszę] to w łóżku między badaniami. Mam też tu aparat i robię zdjęcia, jak mogę.

1) Zbigniew Budzianowski, syn Wandy Budzianowskiej z domu Nowotny, siostry Józefy Nowotny-Rydet, matki Zofii Rydet, profesor na Politechnice Gliwickiej, dziekan Wydziału Budownictwa.
2) Jubileuszowa Wystawa Fotografii w XX-lecie Gliwickiego Towarzystwa Fotograficznego, Gliwice, V 1972.
3) Czesław Siemianowski (ur. 1937), lwowianin, od 1945 zamieszkały w Gliwicach. Fotograf, członek GTF, muzealnik, działacz w dziedzinie kultury.
4) V Międzynarodowy Salon Fotograficzny „HOMO 72”, Stary Ratusz, Legnica. Zofia Rydet otrzymała Złoty medal za cztery prace z cyklu Przemiany.
5) Władysław Dec, pierwszy prezes GTF.
6) Międzynarodowe Targi Fotograficzne Photokina w Kolonii.
7) Agata Augustyńska, wnuczka brata Zofii Rydet.
8) Leo Fritz Gruber (1908–2005), znawca fotografii, publicysta, kolekcjoner, kurator, w latach 1950–80, wraz z Bruno Uhlem, twórca Międzynarodowych Targów Photokina w Kolonii, inicjator powstania Niemieckiego Towarzystwa Fotograficznego.